Letni surwiwal wg Nagrody Literackiej GDYNIA

Letni surwiwal wg Nagrody Literackiej GDYNIA

Mapy, przewodniki czy, w coraz większym stopniu, sieciowe poradniki dla podróżujących, są w dużej mierze odpowiedzialne za jakość naszych wakacji. Miejsce letniego wypoczynku wybieramy z ostrożnie i z namysłem, tak by udało nam się jednocześnie odpocząć, zobaczyć coś nowego, spróbować nowej kuchni, nie przegrzać się zanadto, nie wyziębić i nie zapłacić za wszystko za dużo. 

Nie inaczej powinno być z wyborem naszych letnich lektur. Wiadomo: plaża, góry, godziny spędzone na lotniskach, w pociągach, czy w końcu leniwe chwile na hamakach, leżakach czy zalanych słońcem kawiarnianych ogródkach – to przestrzenie jakby stworzone do lektury. No i często książka jest w czasie kanikuły jedynym towarzyszem, wszak nie ma do kogo gęby otworzyć bo wszyscy wyjechali na wakacje. Letnie czytanie jest więc koniecznością, często jedynym możliwym sposobem sensownego spędzenia czasu, uwolnionego od kieratu codziennej rutyny. Szkoda jednak by było tracić te chwile na literackie zapchajdziury, na pulpę tworzoną głównie po to by unicestwiała następujące po sobie godziny. I tu w sukurs przychodzą nominacje do Nagrody Literackiej Gdynia, to sprawdzona firma, która jeszcze nikogo nie sprowadziła na manowce. 

Ustalmy fakty. To jedna z najważniejszych i najbardziej szacowanych nagród literackich w Polsce, z trzynastoletnią tradycją za pasem, która na pokładzie, w roli sterników, ma jedne z najbardziej literacko wyrobionych głów w tym kraju. Trudno o bardziej wiarygodny przewodnik po współczesnej literaturze. Cztery kategorie – esej, poezja, proza i tłumaczenie – już na starcie naszej podróży porządkują książkowe wycieczki, ale pod powierzchnią kryje się tu cała masa innych tropów. 

Pierwszym z nich niech będą to książki tworzone przez twórców działających na styku literatury i muzyki. Wśród nominowanych mamy Dorotę Masłowską, znaną też jako MC Doris i Pawła Sołtysa, który jako Pablopavo porywa roztańczone tłumy. Muzycy piszący, czy pisarze grający, to przynajmniej od czasu Nobla dla Dylana, fenomen który doczekał się pełnej nobilitacji, ale i sporej ilości publikacji. Oczywiście na myśl przychodzą książki poetyckie szarpidrutów wszelkiej maści, a doczekali się ich ostatnimi laty Lech Janerka, Kora Jackowska, Kasia Nosowska, czy słusznie uwielbiana Patti Smith. Ale zdarzały się tez publikacje mniej oczywiste jak chociażby nominowany w zeszłym roku NLG esej „Tańce Polskie” Andrzej Kotlińskiego – pierwsza suita historycznoliteracka w historii literatury. Muzyka i taniec ubrane w słowa – brzmi jak całkiem niezły pomysł na wakacje. 

Tych z państwa, którzy od lata oczekują odrobiny ciszy i spokoju uwiodą zapewne peryferyjne eskapady niektórych spośród nominowanych. Tych jest w tym roku całkiem sporo (ot choćby: Bawołek, Bogdał, Sołtys). Te wyciszone teksty, które pochylają się nad tym co znaleźć można kawał w bok od szosy głównej, są tym co pozwala nam na długo po końcu lata cieszyć się okruchami piękna, które wyzierają gdzieś spomiędzy płyt chodnikowych. Zresztą w gdyńskie sieci zawsze łapało się sporo takich przydrożnych kwiatów, by wspomnieć Cichego, Księżyka, Muszyńskiego, Sobola, czy Oryszyn. 

Ale są też i bardziej ryzykowne, kierunki, jeden z nich to szlak Płatonowa. Apetyt po lekturze nowego tłumaczenia najwybitniejszej chyba jego powieści, jest właściwie nie do zaspokojenia. Sam powrót do twórczości autora Dołu jest czymś co zająć może niejedno lato. Niejeden zajadły czytelnik po lekturze Płatonowa rzuci się na hałdy niesłusznie dziś zapomnianych i zakurzonych tuzów literatury kiedyś zwanej radziecką. Inni, pogrążeni w depresyjnej wizji Płatonowa, podejmą lekturę innych dystopijnych tytułów, od zamiatinowskiej klasyki po współczesne. Jeszcze kolejni rozpoczną wieloletnie studia nad gnozą, to potencjalnie dość poważne ekapady. 

Wakacje oczywiście można spędzić z rodziną, np. z mamą (Bawołek i Wicha), czy nie daleko, za niby znaną i oswojoną południową granicą, która kryje jednak zupełnie nowe olblicza (Hulova i Bolava). Dla tych, którzy w końcu czują niechęć do dłuższych podróży, pozostaje spacer z Thomas Bernhardem pod rękę, który w swoim stylu udowadnia, że prosta aktywność jaką jest chodzenie prowadzi do przesuwania granic poznania w coraz to dalsze rejony, w których paszporty wyposażone w najpotężniejsze wizy nie mają znaczenia. 

To zaledwie kilka literackich szlaków na które możemy się wybrać idąc tropami wyznaczonymi tegorocznymi nominacjami do Nagrody Literackiej Gdynia. Jest jeszcze trochę czasu, więc nie czekając na oferty last minute zabierajmy się do czytania. Te i inne konteksty najlepszych książek wydanych w Polsce w ubiegłym roku pojawią się na spotkaniach organizowanych w ramach festiwalu Miasto Słowa, który towarzyszyć będzie wręczeniu gdyńskich kostek. A po drodze jest jeszcze letni plener czytelniczy! Wnioski są więc dwa: co czytać? Gdynię. Gdzie czytać? W Gdyni. 

Szymon Kloska 

Rzecznik Prasowy Nagrody Literackiej Gdynia